Strażnicy wiary i tradycji

Na tej stronie pragniemy przypomnieć Wam sylwetki tych osób, dzięki którym możemy dzisiaj wskrzeszać tradycję naszych Przodków. 

Zorian Dołęga Chodakowski >>

Słońcesław z Żołyni >>

Zdzisław "Lubomir" Harlender >>

Andrius Vištelis-Višteliauskas >>

Marija Gimbutas >>





Zorian Dołęga Chodakowski (Adam Czarnocki),  4 IV 1784 - 17 XI 1825


Zorian Dołęga Chodakowski był etnografem, archeologiem, badaczem starożytności słowiańskich, rodzimowiercą i pionierem słowiańskiego odrodzenia duchowego w Polsce i na Ukrainie. Był on też autorem książek i opracowań: m.in. "O Sławiańszczyźnie przed chrześcijaństwem", "Pieśni sławiańskie pod wiejską strzechą zebrane". W swym dorobku naukowym zebrał około 2000 pieśni ludowych, których symbolikę łączył z szeroką wiedzą o tradycyjnej obrzędowości, szlacheckiej heraldyce i prasłowiańskiej mitologii, którą odkrywał w różnych jej przeżytkach. 

Zorian Dołęga Chodakowski


Urodził się w niezamożnej rodzinie szlacheckiej nieopodal Nieświeża na terenie dzisiejszej Białorusi jako syn oficjalisty dworskiego Jakuba Czarnockiego oraz Sekundyny Borodziczówny. Po śmierci matki ojciec oddał go w 1795 roku pod opiekę krewnego, Ksawerego Czarnockiego, podstolego witebskiego z Lecieszyna. Ukończył szkołę powiatową w Słucku w 1801 roku. i zaczął przygotowywać się do zawodu prawnika. Praktykę adwokacką odbywał w Nowogródku i Mińsku. W 1807 roku przyjął posadę plenipotenta dóbr hrabiego Józefa Niesiołowskiego i osiadł w Worończy.

W roku następnym carska policja przechwyciła jego list odpowiadający na wezwanie do wstępowania w szeregi polskiego wojska w Księstwie Warszawskim. Nocą z 25 na 26 marca 1809 roku został aresztowany, a następnie skazany na dożywotnią służbę „w sołdatach”. Wysłany do dywizji w Omsku, w czasie pieszej wędrówki na Syberię prowadził raptularz zatytułowany "Bez chęci podróż moja", który obecnie pozostaje zaginiony. Latem 1810 roku udało mu się pod Bobrujskiem uciec z dywizji. Wstąpił do piątego pułku piechoty i z armią Napoleona zawędrował aż pod Smoleńsk.

Pseudonim Zorian Dołęga Chodakowski przyjął w 1813 roku i wtedy rozpoczął badania etnograficzne. W 1819 r. ożenił się z Konstancją Fleming, niestety w ciągu dwóch lat zmarł syn z tego związku, a potem również żona. Wkrótce Chodakowski ożenił się powtórnie.

Zorian Dołęga Chodakowski był jednym z pionierów naukowych badań nad kulturą starosłowiańską. Jako jeden z pierwszych opracował kompleksowy program badań nakierowanych na poznanie tzw. "słowiańskich starożytności", co na tamte czasy (początek XIX w.) było zapoczątkowaniem idei, z której czerpało wielu ojców polskiej kultury. O czerpaniu inspiracji z prac Chodakowskiego wprost pisali Juliusz Słowacki czy Adam Mickiewicz. Zacytujmy fragment jego głównego dzieła, czyli rozprawy "O Sławiańszczyźnie przed chrześcijaństwem" (wydanej w 5 numerze "Ćwiczeń naukowych" w roku 1808). 

"Kiedy mniej będziemy oczekiwać od wieszczych pisarzów zagranicznych, mniej na nich polegać, a przedsięweźmiem wśród siebie, na własnej przestrzeni, w gnieździe ojców naszych szukać o wszystkim wiadomości, znajdziemy może więcej niźli dotąd gdziekolwiek pisano. Wpatrzmy się tylko w ziemię naszę. Może Sławianie zostawili ją dla nas jako najtrwalszą księgę, może ją zaklęli, aby nigdy z dziedzictwa potomków nie wychodziła i w tym celu urzekli owoczesnym sposobem, by mogła służyć za świadectwo odwiecznej własności najpóźniejszym wnukom [...] Trzeba pójść i zniżyć się pod strzechę wieśniaka w różnych odległych stronach, trzeba śpieszyć na jego uczty, zabawy i różne przygody. Tam, w dymie wznoszącym się nad głowami, snują się jeszcze stare obrzędy, nucą się dawne śpiewy i wśród pląsów prostoty odzywają się imiona bogów zapomnianych. W tym gorzkim zmroku dostrzec można świecące im trzy księżyce, trzy zorze dziewicze, siedem gwiazd wozowych".

W polskich, ukraińskich, białoruskich i rosyjskich podręcznikach etnografii bywa on określany mianem "ojca-założyciela" bądź pioniera badań nad kulturą ludową i dawną Słowiańszczyzną. Wydaną w 1991 r. w Mińsku jego biografię zatytułowano "3 душой славяніна" - "Z duszą Słowianina". 

Jego tułaczki po bezdrożach północnej i wschodniej Słowiańszczyzny, prace dokumentacyjne grodzisk oraz kilka tysięcy zebranych pieśni są niezwykłym świadectwem więzi tego człowieka z poszukiwaną i niezwykle odczuwaną i przeżywaną przez niego przeszłością. Część z nich do dziś nie została wydana w j. polskim, mimo że Chodakowski urodził i wychował i walczył dla Polski w szeregach armii Księstwa Warszawskiego. Duża część jego dorobku nie jest w naszym kraju, niestety, znana.

Szczególnie ważne dla nas są trzy spośród Jego myśli:

"Epoka pogańska znajduje się niemal w całkowitym zapomnieniu i jest ona, by tak rzec, największym jeziorem, z którego wypłynęły wszystkie rzeki słowiańskich narodów; tam starożytne nasze braterstwo, tam korzeń narzecza, jedności, narodowości, poglądów, cnót i dzikości. Nie należy się przerażać odległą pomroką czasów, nie trzeba pod tym względem oczekiwać cudzoziemskiej pomocy, do której, jak się wydaje, przywykliśmy... Jeśli podejmiemy poszukiwania w gnieździe ojców naszych, to znajdziemy, być może, więcej niż kiedykolwiek i gdziekolwiek zapisano... Być może w takim zamiarze ziemię tę według swego zwyczaju już zaklęli, by nigdy nie przestała być dziedzictwem potomków i w tym pragnieniu wedle swej mądrości i prostoty obdarzyli ją nazwami, by dać świadectwo przyszłym pokoleniom" ("O Grodziskach")

"Oto bowiem jest [dawna Słowiańszczyzna] naszą wspólną kolebką, zarodkiem obyczajów, obrzędów, cnót, wad, zabobonów i wszystkiego, co można nazwać narodowością... W niej tkwi pierwiastek i synonimy naszych dialektów i ta jednostajna cecha, według której Słowianie upodabniają się do siebie pod każdym względem i mimo że obecnie z powodu rozprzestrzenienia i odległości, nie znają się wzajemnie, mimo granic, które ich z dawna oddalają, potęgi czasu i obcych wpływów - zachowują nadal niezatarte znamiona braterstwa... Nie poznawszy jej [tj. dawnej Słowiańszczyzny] podstaw, nie zgłębimy nigdy dokładnie naszej historii, będziemy błądzić w jej mrocznym początku i wśród naszych praojców pozostaniemy cudzoziemcami... i wśród naszych praojców pozostaniemy cudzoziemcami" ("Projekt naukowej podróży po Rosji w celu objaśnienia dziejów Słowian"). 

"Trzeba pójść i zniżyć się pod strzechę wieśniaka w różnych odległych stronach, trzeba śpieszyć na jego uczty, zabawy i różne przygody. Tam, w dymie wznoszącym się nad głowami, snują się jeszcze stare obrzędy, nucą się dawne śpiewy i wśród pląsów prostoty odzywają się imiona bogów zapomnianych. W tym gorzkim zmroku dostrzec można świecące im trzy księżyce, trzy zorze dziewicze, siedem gwiazd wozowych." ("O Sławiańszczyźnie przed chrześcijaństwem").

Ukraińskie pieśni ludowe spisane przez Zoriana Dołęgę Chodakowskiego


Pod koniec życia podjął posadę zarządcy dóbr u pewnego ziemianina w guberni twerskiej. Tam zmarł w 1825 r. w nieznanych okolicznościach, pisząc na dwa tygodnie przed swym odejście te słowa: 
„Wraca bocian w kraje przodków swoich
Porzuca jaskółka nasze okolice
I gil pieśń wznosi na bezlistnym drzewie!
Ach, kiedyż ja porzucę to życie, 
co mi już przykre jest, co mnie udręcza?
Kiedyż powrócę w żalnik, w krainę, w której znajdę się
jak pod własną strzechą…”  

Tym było jego życie: wędrówką, której szlak wymierzył ptak, rodzimy lelek, tajemniczy posłaniec z Zaświatów, który, jak pisał sam Zorian, zasiada na jego ramieniu i wyśpiewuje jego szlaki. Chodakowski był etnografem, archeologiem, historykiem, myślicielem unikatowym na skalę swych czasów, bo sięgającym do prasłowiańskiej przeszłości i przekuwającym ją na źródło tożsamości, szczególnie polskiej, białoruskiej i ukraińskiej. Autorem rozpraw naukowych poświęconych badaniu najstarszych pokładów ludowego dziedzictwa, które wiązał z prasłowiańską mitologią. Szczególnie ukochanym przez Chodakowskiego regionem była ukraińskojęzyczna Galicja i Białoruś. Tam zebrał największą ilość ludowych pieśni, mitów i podań, które w kolejnych latach inspirowały polskich twórców i poetów. 

Choć zmarł w biedzie i zapomnieniu, to niewiele musiało upłynąć lat, by wśród kontynuatorów jego myśli stał się legendą. Ku jego czci powołano słynną grupę zorientowanych ku Słowiańszczyźnie poetów polskich „Ziewonia”, w wykładach paryskich do Chodakowskiego powracał w swych słowach Mickiewicz. Był zatem Chodakowski kolejnym z tych myślicieli doby romantyzmu, którzy nierozerwalnie wpletli w polską kulturę archaiczny i przebogaty zasób inspiracji płynący ze spisywanej przez niego ludowej kultury ukraińskiej. Znamiennym jest więc fakt, że największy zbiór ludowych pieśni zebranych przez tego „ojca etnografii polskiej” pochodzi właśnie z Ukrainy. Cytując E. Dembowskiego, „uronić łzę jedną nad wczesną śmiercią i rzucić z rzewnym sercem jeszcze jeden wianek na żalnik tak potężnego, tajemniczego i mało znanego męża – jest powinnością każdego Słowianina”.

opracował: Wszemir z Jantaru




Słońcesław z Żołyni (Franciszek Frączek), 25 I 1908 - 4 VII 2006

Jak powiadał Słońcesław: "jeżeli zgubiłeś drogę i chcesz ją odnaleźć posłuchaj tętna tej ziemi. Jeśli ogłuchłeś na jej głos, szukaj jej w mitach ludu"

Słońcesław z Żołyni (Franciszek Frączek)

Urodził się on w Żołyni nieopodal Łańcuta 25 stycznia 1908 r. jako syn Jana i Marii Frączków. Był malarzem, aktorem teatralnym, żołnierzem Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich, działaczem społecznym, promotorem głębokiej ekologii i ekologizmu w sztuce, ale przede wszystkim rodzimowiercą. 

Autoportret ze Słońcem, 1975 r.

Przez rok studiował w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie w pracowni Władysława Jarockiego i Xawerego Dunikowskiego. Następnie przystąpił do Szczepu Rogate Serce – grupy artystycznej założonej przez sławnego rzeźbiarza Stanisława Szukalskiego, zaś w 1929 roku został wydalony z uczelni za przynależność do tejże grupy. Od momentu wstąpienia do Szczepu aż do śmierci utożsamiał się z artystycznymi założeniami tej grupy. Uważa się, że ze wszystkich uczniów Szukalskiego najdalej poszedł w realizacji założonych przez niego haseł.

Powstanie światła, 1998 r.

Malarstwo Frączka wskrzesiło i ilustrowało legendy jego ziemi. Z czasem jego twórczość stała się osądem współczesnej cywilizacji - jak powtarzał: „Bóg stworzył wieś, a diabeł miasto”. Jego prace pokazywane były na licznych wystawach okręgowych i ogólnopolskich, a także poza granicami kraju: m.in. w Nowym Jorku, Lwowie, Wilnie, Chicago, Paryżu, Poznaniu, Warszawie, Krakowie, Gdańsku i Lublinie.

Dzwon burzowy, 1980 r.

W okresie międzywojennym działał w chłopskim ruchu młodzieżowym na terenie powiatu łańcuckiego, m.in. kierował Kołem Młodzieży Wiejskiej „Wici” oraz działalnością Domu Ludowego w Żołyni. W czasie okupacji organizował tajne nauczanie oraz współdziałał z ruchem oporu Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich. Po wyzwoleniu pracował społecznie w dziedzinie propagowania kultury w małych miastach i wsiach województwa rzeszowskiego.

Krajobraz z księżycem, przed 1980 r.

Był pionierem amatorskiego ruchu teatralnego na terenie powiatu łańcuckiego - zajmował się folklorem, wygłaszał prelekcje, a także pełnił funkcję prezesa Polskiego Towarzystwa Ludoznawczego w Łańcucie. Wydał dwa tomiki legend z okolic Łańcuta, do których wykonał również ilustracje. Postanowił, jak sam napisał we wstępie do książki „Legendy regionu łańcuckiego”"… utrwalić w obrazie, chronić od zapomnienia i przypominać widzom ludową wersję świata i interpretację pewnych zjawisk niedostrzeganych przez współczesnego, cywilizowanego człowieka”. Od 1962 r. należał do Związku Polskich Artystów Plastyków, był także współzałożycielem i ideologiem grupy artystycznej „Ziemia” działającej w Rzeszowie od 1979 roku i skupiającej młodych artystów. 

Święty Gaj Świętowita pod ciosami topora

W 2004 roku, nakładem wydawnictwa Cyfrodruk Rzeszów ukazała się książka "Franciszek Frączek: Słońcesław z Żołyni". Na jej treść składają się teksty w języku polskim kilku autorów m.in. L. Lameńskiego, J.Czechowicza, J. Kawałka i samego Frączka oraz ich angielskie tłumaczenia,. Są to krótkie wprowadzenia w życie i twórczość Słońcesława, który czuł się poganinem i poszukiwał zapomnianych bogów - a odnalazł ich w mitach i obrzędach ludowych i tym tematom poświęcił wiele swoich prac.

Wprowadzenie w życie i twórczość Słońcesława

Franciszek Frączek odszedł na spotkanie Przodkom 4 lipca 2006 w Krzemienicy, w sędziwym i godnym szacunku wieku 98 lat. Sława mu i wieczna pamięć!

Nagrody i wyróżnienia

1968 – Nagroda WRN (Wojewódzkiej Rady Narodowej)

1976 – Złota Odznaka ZPAP (Związku Polskich Artystów Plastyków),

1979, 1981 – Zasłużony Działacz Kultury,

1982 – Nagroda Ministra Kultury i Sztuki,

1985 – Złoty Krzyż Zasługi,

1988 – Nagroda Ministra Kultury i Sztuki – Jubileusz pracy twórczej.

Ciekawostki

  • Znany etnograf Franciszek Kotula był zdania, że Frączek był z pochodzenia Szwedem - potomkiem jeńców z oddziałów rozbitych w 1656 roku przez wojska  Stanisława Lubomirskiego. W ręce marszałka wielkiego koronnego wpadli jeńcy szwedzcy, osiedleni później w podłańcuckich wsiach, którzy spolonizowali się. Jednak sam artysta utrzymywał dystans do legendy o swoim pochodzeniu. 
  • Frączek rzadko jeździł na wernisaże, ponieważ... nie miał na to środków! O ogromnym powodzeniu swoich ekspozycji dowiadywał się z relacji kolegów.
  • Gdy Franciszek Frączek wrócił do rodzinnej wsi na wakacje 1929 r., po pobycie w dużym mieście patrzył na wiejską kulturę z wyższością i pogardą. Starał się „zreformować” swoje otoczenie, co dawało niekiedy komiczne efekty. Artysta wspominał po latach:

"W Żołyni mieszkała rodzina Fleszarów, która utworzyła własną kapelę. Grali na zabawach i weselach, a także dla przyjemności u siebie w domu. Zgodnie w miejskimi wzorami chciałem przemienić tę kapelę...w orkiestrę symfoniczną. Zażądałem, by sprawili sobie pulpity i na scenie grali z nut. Sam grałem na skrzypcach i wykonywałem część partytury. Fleszarowie podporządkowali się, mimo iż melodie znali na pamięć i nuty nie były im do niczego potrzebne. Uznali jednak że tak musi być, skoro nakazał im to człowiek znający miejskie zwyczaje."




Zdzisław "Lubomir" Harlender, 15 VI 1898 - 11 IX 1939


Urodził się w Krakowie 15 czerwca 1898 r. i w swoim krótkim 41-letnim życiu zasłynął jako pilot, żołnierz, publicysta, pisarz polityczny oraz rodzimowierca. 

Maturę zdał maturę w Wyższej Szkole Realnej w Tarnowie w 1917 r. i od razu został powołany do armii Austro-Węgier. W 1918 r. wziął udział w obronie Lwowa, podczas której został ranny, zaś po rekonwalescencji zgłosił się do Wojska Polskiego na ochotnika do II Grupy Lotniczej w Krakowie. W lutym 1920 r. ukończył Niższą Szkołę Pilotów, podczas szkolenia służył też w ochronie lotniska polowego i wykonywał loty jako obserwator. Następnie ukończył Wyższą Szkołę Pilotów w Ławicy.

W 1922 roku ukończył Państwową Szkołę Handlową we Lwowie oraz 4 semestry Wyższej Szkoły Handlowej w Warszawie. Pracował m.in. jako nauczyciel i dziennikarz. W 1932 roku ukończył szkolenie w SPR Piech w Zambrowie. W 1934 r. mianowany został podporucznikiem piechoty.

Do 1939 roku publikował pięć książek i broszur – dwie z nich mają charakter ekonomiczny, jedna to wspomnienia wojenne, zaś ostatnia pozycja pt. Polski dynamizm polityczny to broszura o polityce polskiej.

Natomiast prawdziwą perełką jest książka "Czciciele Dadźbóg Swarożyca" z roku 1937. Zawarto w niej kilkanaście stylizowanych opowieści mających przybliżyć Czytelnika do słowiańskiego ducha, o którego wskrzeszeniu w przyszłości Lubomir marzył. 

Instytut wydawniczy "Biblioteka Polska"


Jeżeli nie straszne Wam jest czytanie z ekranu, na tej stronie możecie przeczytać wspomnianą książkę. A jeśli wolicie tradycyjne, papierowe wydania, to na początku 2021 roku ukazało się drugie wydanie tej książki nakładem Stowarzyszenia na Rzecz Tradycji i Kultury "Niklot". 

Oto krótka recenzja książki z Dziennika Bydgoskiego (14 II 1937) - tę gazetę również możecie przeczytać za dobrodziejstwem internetu, recenzja znajduje się na ósmej stronie.

Dziennik Bydgoski (14 II 1937) 

Harlender poległ 11 września 1939 r. broniąc Warszawy przed niemieckim najazdem. Pochowany jest na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie (kwatera A25-5-29). Cześć jego pamięci!






Andrius Vištelis-Višteliauskas, 25 XI 1837 - 2 VIII 1912


Andrius Vištelis-Višteliauskas urodził się w roku 1837 nieopodal Kowna, we wsi Zapyškio. Koleje życia rzucały go po różnych stronach świata; pomieszkiwał w Paryżu, walczył w powstaniu styczniowym, uczestniczył w marszu Garibaldiego we Włoszech, ostatnie lata życia spędził w Brazylii i Argentynie.

Andrius Vištelis-Višteliauskas



W roku 1863 uczestniczył w powstaniu styczniowym: wstąpił do grupy powstańczej skupionej w lesie balbieriskim jako cieśla, później awansowany na oficera, został ranny w walkach. Po klęsce powstania, w 1864 r. wycofał się do Paryża, walczył we Włoszech w armii Giuseppe Garibaldiego, dostał się do niewoli austriackiej. Od 1870 r. mieszkał w pruskim Księstwie Poznańskim, pracował jako leśniczy, uprawiał ziemię, ożenił się z polską nauczycielką i szlachcianką Adolfiną von Wysztalewską (z domu Smorawską).

Szczególnym dla nas epizodem jego życia jest właśnie ten kilkuletni okres od 1870 roku do ok. 1880 r., kiedy mieszkał w Księstwie Poznańskim i pracował tam jako leśnik. Według wspomnień i listów okres spędzony w wielkopolskich lasach był dla niego szczególnym momentem odrodzenia duchowego: w pobliżu swojego domu postawił kamienny ołtarz poświęcony bałtyjskim Bogom i Boginiom, na którym regularnie palił ogień i składał ofiary. W tamtym czasie Vištelis-Višteliauskas aktywnie pisywał również do litewskich czasopism etnograficzno-narodowych, m.in. Aušra ("Zorza"), podtrzymywał kontakt listowny z znamienitymi tamtej epoki, m.in. z Józefem Ignacym Kraszewski, którego kilka książek przetłumaczył na j. litewski (szczególnie był zachwycony "Starą Baśnią")

Jakby nie było - wychodzi na to, że jako pierwszy w nowożytnych czasach postawił na wielkopolskiej ziemi rodzimowiercze (choć nie słowiańskie) trzebiszcze ogniowe.

Po zarządzeniu rządu o wyprowadzce cudzoziemców w 1886 roku, wyjechał z rodziną do Brazylii, zaś po śmierci dwójki dzieci przeniósł się do Buenos Aires w Argentynie. Początkowo zajmował się handlem, potem rolnictwem, nadal korespondował z inteligencją litewską, pisał artykuły do prasy. Ostatnie 23 lata spędził zapomniany przez bliskich w szpitalu psychiatrycznym, z niewielką pomocą Litwinów ze Stanów Zjednoczonych. Spekuluje się, iż cierpiał na manię prześladowczą, ponieważ podejrzewał żonę o liczne intrygi. Adolfina wróciła do rodzinnego Poznania z pozostałością ich wspólnego majątku, zostawiając męża w Buenos Aires. Andrius Vištelis-Višteliauskas zmarł 2. sierpnia 1912 r. w Buenos Aires i tamże został pochowany.

w 1996 r. we wsi Kluoniškii, odsłonięto kamień pamiątkowy, upamiętniający miejsce dawnej zagrody Vištelisa-Višteliauskasa. Kolejny pomnik powstał w Zapyškach w 1989 r., w pobliżu centrum kultury, projektanem pomnika rzeźbiarskiego był Petras Palilionis, zaś rzeźbiarzem S. Žirgulis. W pomniku tym poetę symbolizuje śpiewający ptak.

fot. Ele Pranaityte

fot. Ele Pranaityte








Marija Gimbutas, 23 I 1921 - 2 II 1994


Marija Gimbutas urodziła się w 1921 r. w Wilnie jako córka dwojga lekarzy: Weroniki i Daniela Alseikaitė. Zasłynęła jako badaczka kultury duchowej Starej Europy, o której pisała w książkach takich jak "The Language of the Goddess" czy "The Civilization of the Goddess: The World of Old Europe". Starą, neolityczną, przedindoeuropejską Europę ujmowała jako matriarchalną cywilizację opartą o egalitaryzm społeczno-ekonomiczny oraz wartości pokoju i stabilizacji płynące z kultu - jak określała - Wielkiej Bogini. Starej Europie przeciwstawiała cywilizację indoeuropejską, która nakierowana na maskulinizowane Niebo i Słońce, przynieść jej miała wojowniczy i patriarchalny typ kultury. Poza badaniami związanymi z archemitologią przemian okresu wczesnego, bałkańskiego neolitu oraz początków ekspansji indoeuropejskiej, Gimbutas zajmowała się też epoką brązu czy kulturami Słowian i Bałtów. 

Marija Gimbutas

Rodzice Gimbutas byli koneserami tradycyjnej litewskiej sztuki ludowej i często zapraszali do swojego domu współczesnych muzyków, pisarzy i autorów. Spotkania te wywarły ogromny wpływ na późniejsze życie Mariji, jak sama pisała:

"Miałam okazję poznać takich pisarzy i artystów, jak Vydūnas, Tumas-Vaižgantas, a nawet Basanavičius, którym opiekowali się moi rodzice. Kiedy miałam cztery, pięć lat, siadałam w fotelu Basanavičiusa i czułam się dobrze. I później, przez całe moje życie, kolekcjonowany folklor Basanavičiusa pozostał dla mnie niezwykle ważny."

W 1931 r. Gimbutas osiedliła się z rodzicami w Kownie, tymczasowej stolicy Litwy. Po rozstaniu rodziców w tym samym roku mieszkała z matką i bratem Vytautasem w Kownie. Pięć lat później nagle zmarł jej ojciec. Na łożu śmierci swojego ojca Gimbutas obiecała, że będzie się uczyć, aby zostać uczonym: 

„Nagle musiałam pomyśleć, kim będę, co zrobię ze swoim życiem. Byłem tak lekkomyślny w sporcie - pływałem przez wiele mil, jazda na łyżwach, jazda na rowerze, zmieniłem się całkowicie i zacząłem czytać."

W 1941 roku Marija wyszła za mąż za architekta Jurgisa Gimbutasa. Ich pierwsza córka, Danutė, urodziła się w czerwcu 1942 roku. Również w 1942 r. Marija uzyskała tytuł magistra  na Uniwersytecie Wileńskim na Litwie - jej praca „Sposoby pochówku na Litwie w epoce żelaza” uzyskała nawet wyróżnienie. 

Na początku 1944 roku młoda rodzina Gimbutasów, w obliczu nacierającej armii radzieckiej, uciekła z kraju na tereny kontrolowane przez nazistowskie Niemcy, najpierw do Wiednia, a następnie do Innsbrucku i Bawarii. W swojej refleksji na temat tego burzliwego okresu Gimbutas zauważyła: „Życie po prostu wykręciło mnie jak małą roślinkę, ale moja praca była ciągła w jednym kierunku”.

Podczas stażu postdoktorskiego w Tybindze w następnym roku Gimbutas urodziła drugą córkę, Živilė. W latach pięćdziesiątych rodzina Gimbutas opuściła Niemcy i przeniosła się do Stanów Zjednoczonych, gdzie Gimbutas miała udaną karierę akademicką. Jej trzecia córka, Rasa Julija, urodziła się w 1954 roku w Bostonie.

Marija Gimbutas, o czym również warto pamięć, Wielką Boginię i matrystyczną cywilizację Starej Europy widziała i odczuwała nie tylko jako fenomen minionych pradziejów, ale również realną duchową płaszczyznę odnowy i przemiany, na której łonie rozwijała nie tylko swą działalność naukową, ale również duchowość, filozofię, sposób istnienia w świecie i wobec świata.

Po lewej, podczas wykopalisk w Sitagroi w 1968 r,
zdjęcie z domowego archiwum 
Ernestine S. Elster.
 


Wspomnieć należy o znacznym wpływie Jej myśli i idei na rozwój współczesnego ruchu rodzimowierczego. Korespondencję i ciepłe słowa wsparcia Gimbutas dla odrodzenia duchowego dawnych tradycji wspomniał w swej książce "Lietuvių senosios religijos kelias" (wydanej też po białorusku jako "Шлях старалітоўскай рэлігіі") krivis Romuvy i współzałożyciel Europejskiego Kongresu Religii Etnicznych - Jonas Trinkunas. W swych książkach i artykułach zawarł on wiele interesujących koncepcji tyczących się znaczenia Bogiń, w tym Bogiń-Matek (Saule, Żemyna, Laima) w sferze mistyki, filozofii czy religii.

W irlandzkim Newgrange, wrzesień 1989.
Fot. Michael Everson.


Idee matriarchalne (czy też, jak pisała sama Gimbutas: matrystyczne) - inspirowane pracami litewskiej badaczki - silne są również we współczesnym ruchu druidycznym; interesującej inicjatywy reinterpretacji celtyckiej mitologii z perspektywy wartości kobiecych i spojrzenia innego, niż patriarchalne podejmuje się naczelna druidka OBOD - Eimear Burke. 

W innym kontekście - bo tyczącym się bardziej historiozofii, nie religii czy jej filozofii - warto przywołać postać Marii Janion, która często mówiła o potrzebie wypracowania, ułożenia i mówienia o Nowej Opowieści naszych, polskich dziejów; przełamania, również w sferze społecznie promowanych wartości i sposobów myślenia o świecie, schematów mających swe źródło m.in. w patriarchalizmie. Schematów, które jak pokazuje historia Europy wielokrotnie przyczyniały się do szkód i cierpienia. 
W kontekście kultury dawnych Słowian o wysokiej pozycji społecznej kobiet pisał choćby Pavol Jozef Šafárik, słowacki historyk. Warto tu wspomnieć takie jej aspekty jak swoboda przedmałżeńska, wysokie znaczenie kobiety - żony w gospodarstwie oraz bardzo znaczącą rolę kobiet (babek, znachorek) w ludowej magii; znaczna część tradycyjnej słowiańskiej obrzędowości, w tym najbardziej jej kluczowe elementy związane z kultem płodności i podtrzymywaniem mitycznej solidarności życia - leżały w gestii kobiet, niekiedy również dziewcząt. Folklor i źródła historyczne wskazują na żeńskie bóstwa Ognia, Wody, Słońca, Ziemi, Losu - Przeznaczenia czy Zórz - momentów granicznych, ustanawiających czas i dzianie się rzeczywistości. Szczególnym kultem otaczali Słowianie wodę oraz Ziemię, obie nazywali zaś Matkami. Miano matki otrzymywał w tekstach folkloru często las, gaj, rozumiany jako źródło mocy i płodności. 

Marija Gimbutas


W kontekście powyższych kilku słów serdecznie polecamy odwiedzić stronę Śladami Bogini oraz zapoznać się z polskim wątkiem obchodów rocznicy urodzin prof. Gimbutas. Aniji i Natalii – inicjatorkom projektu – życzymy sukcesów, powodzenia i pomyślnej ścieżki. Polecamy również dedykowany litewskiej badaczce film „Głos Bogini”: 



Zainteresowanych zachęcamy również do zapoznania się z kulturami, które badała prof. Gimbutas. Jedną z nich – określana tak w nomenklaturze archeologicznej – kultura Cucuteni-Trypole (kultura trypolska). 

Marija Gimbutas zmarła 2. lutego 1994 w Los Angeles, lecz spoczywa na cmentarzu Pietraszuńskm (Petrašiūnų kapinės) w Kownie. 

Jeżeli nie straszne Wam czytanie z ekranu, na dodatek po angielsku, to uwadze Waszej polecamy dość sporą kolekcję Jej książek dostępnych do wypożyczenia na platformie openlibrary:

Dostęp 2 lutego 2023



opracował: Wszemir z Jantaru