2023-12-25

Kalendarz obrzędowy na 2024 rok

Wpiszcie nas do swoich kalendarzyków i rezerwujcie urlopy :)


Jest też wersja ze stateczkami ze Święta Boga Morza:


2023-12-22

Szczodre Gody, 22.XII.2023, Wyspa Sobieszewska

Tu miała być relacja pełna zdjęć z ogniem w tle, ale pogoda nas pokonała... 


Jeżeli kiedykolwiek zastanawialiście się (ale baliście się zapytać) jak wyglądają Szczodre Gody na plaży podczas orkanu, to wyobraźcie sobie nieślubne dziecko tunelu aerodynamicznego oraz piaskarki do usuwania starej farby i tynku z elewacji, z rodzicami chrzestnymi w postaci armatek wodnych ZOMO. 


Mimo strasznych warunków pogodowych w obrzędzie wzięło udział kilkanaście osób. Złożyliśmy ofiary Duchom miejsca, rozpaliliśmy ogień i uczciliśmy Bogów i Przodków ofiarami. Pośpiewaliśmy kolędy i wznieśliśmy toasty za sprawy dla nas ważne. 



Przeprowadziliśmy też wróżbę, czy wprowadzić święto Strzyboga i została ona rozpatrzona pomyślnie! Sam Strzybóg okazał zresztą dość mocno swoją obecność podczas obrzędu. Jego święto będziemy obchodzić w ostatni weekend listopada - w przyszłym roku wypadnie to w sobotę 30. listopada.

Po obrzędzie biesiada przeniosła się szybko do mieszkania naszych gromadzian, gdzie już oficjalnie przyjęliśmy do naszej gromady Paulinę :) 




Paulina awansowała z parafianki na gromadziankę :)


Siedzieliśmy potem do wieczora i zastanawialiśmy się, co ten chaos nam przyniesie. Cóż, animistyczny fundamentalizm to nie rurki z kremem...


2023-12-18

Ekologia - nie dla plastiku

W społeczności wiejskiej, złożonej w większości z niemal samowystarczalnych gospodarstw, normą jest raczej przygotowywanie darów obrzędowych w swoim domu: od ugotowania mięsa, przez upieczenie chleba, aż po uwarzenie piwa czy sycenie miodu. W społeczności miejskiej nieco trudniej - przynajmniej część - z takich przygotowań zrealizować, stąd dużą część darów ofiarnych i potraw biesiadnych stanowią rzeczy kupione w sklepie. Nie jest to nic złego: znak czasów i rzeczywistość świata opartego w dużej mierze na handlu monetarnym.

Problem pojawia się często w związku z opakowaniami. Szkodliwy wpływ tworzyw sztucznych jest sprawą szeroko omawianą nie od wczoraj. Nie pomagają naszej planecie ani ich ograniczona biodegradowalność, skończone możliwości wykorzystania w roli surowców wtórnych (po pewnej liczbie “recycling’ów” stają się bezużyteczne), ani (wszech)obecność mikroplastiku zatruwającego środowisko.

Upatrywanie jednej z podstaw wiary rodzimej w czci Przyrody nakazywałoby, w imię zachowania podstawowej konsekwencji, brania jej dobra pod uwagę podczas przygotowywania się do świąt. Jeżeli tylko mamy taką możliwość zrezygnujmy więc z produktów sprzedawanych w opakowaniach z tworzyw sztucznych. Nie chodzi oczywiście o manewr regularnie praktykowany przez - bardzo sympatyczną, lecz nie do końca rozumiejącą ideę - panią z piekarni: “Ojej, Pan zawsze chce papierową torbę, a dałam do foliówki - to ja przepakuję!”. Foliówka rzeczywiście nawet nie wygląda ładnie i psuje estetykę stołu obrzędowego (domowego czy rodzinnego też), ale istotą zagadnienia jest nie-napędzanie jej krążenia po świecie.


Ktoś może zapytać, czy takie “pieszczenie się” z ochroną środowiska nie jest jeno współczesną nadbudówką, którą rodzimowiercom miło jest dopisywać do swojej religii? Przecież słowiańska wieś, co podnoszą nieraz etnografowie, prowadziła na porządku dziennym gospodarkę wręcz rabunkową i obchodziła się z dziką Przyrodą w sposób, który niejednego “ekologa” doprowadziłby do ciężkiej frustracji?  I tak i nie. Podnoszone przez badaczy zarzuty są prawdziwe i nawet wieki narzuconego wraz z chrześcijaństwem “czynienia sobie Ziemi poddaną” nie usprawiedliwiają wobec dewastacji środowiska. Jednak prawda jest taka, że przedstawiciel typowej kultury wiejskiej miał - w porównaniu z dzisiejszym przemysłem - bardzo ograniczone możliwości niszczenia środowiska. Nie miał pił spalinowych, harvesterów czy kopalni odkrywkowych, o wielkotonażowych fabrykach przemysłu chemicznego nie wspominając. Na przestrzeni kilku pokoleń (a taki był właśnie z grubsza horyzont czasowy społeczności niepiśmiennych) poważniejsze skutki ekologiczne mogły pozostawać niezauważone.

Jednak dbałość o Przyrodę ma solidną podstawę w duchowości tradycyjnej. Jej celem jest bowiem przede wszystkim zachowanie ładu kosmicznego - “by Słonejko wschodziło, żeby trawa rosła”. Przede wszystkim w tym celu przeprowadza się doroczne ryty. Czyż dbałości o środowisko nie przyświeca w istocie dokładnie taka sama motywacja, tyle że wyartykułowana z innej pozycji?


2023-12-15

Szczodrogodowa obrzędowość Gromady Jantar

Krótkie zimowe dnie i długie noce to dobry czas, by docenić jak fajnie jest kiedy Słońce świeci trochę dłużej. Przesilenie, po którym jasności zaczyna w dobie przybywać, to jeden z najważniejszych punktów koła rocznego. Można zaryzykować nawet stwierdzenie, że dla nas najważniejszy, bo utożsamiany z początkiem nowego świata, z nowym rokiem.


Początek nowego nieuchronnie łączy się z końcem starego. Z tej przyczyny palimy obrzędowe ozdoby i drobne przedmioty związane z odchodzącym rokiem, a wśród nich wycinanki i (zeszłoroczne) podłaźniki. Bierzemy też na serio ludowe zalecenie spłacania długów przed końcem roku, dlatego podczas święta składamy Bogom ofiarę wyrównawczą. Nie zawsze jesteśmy świadomi doznanej od Nich pomocy, nie zawsze należycie ją docenimy. Ofiarą z miodu pragniemy choć symbolicznie zaznaczyć, że jesteśmy tego świadomi, i że jak umiemy – odpłacamy.

Wielu najbardziej jednak cieszy się z tego, że Słońcu zaczyna przybywać sił i będzie dłużej świecić na niebie. Śpiewamy dla Niego pieśni i palimy słomiane Słonejko, dla pokrzepienia Jego mocy. Słonecznego Boga zwiemy „Swarożycem”, czyli Synem Swarogowym. Jest to to samo imię, pod jakim czcimy Jego Brata – Boga Ognia.


Szczodre Gody w obrzędowości odpowiadają kosmogonii, kiedy kosmos dopiero co powstał. W czasach owego mitycznego początku ład świata nie był jeszcze ustalony, stąd dużo łatwiejsze było porozumienie między sferami obecnie rozdzielonymi: światami żywych, duchów Przodków, zwierząt... W naszej obrzędowości (jednym z wielu) wyrazem takiej łączności jest Drzewo Świata, reprezentowane przez podłaźniki. To Drzewo stanowi spajający naszą rzeczywistość pomost, przygotowany dla odwiedzających świat Bogów.

Przy naszym stole świątecznym znajdzie się też puste nakrycie dla wędrowca. Trzeba je dobrze przygotować, bo to nie byle jaki gość, ale cień Przodka! Zimowa obrzędowość adresowana jest w znacznej mierze właśnie do nich. Obowiązujące w dniu święta zakazy szycia i tkania tłumaczone są tym, by nie przywabiać lubujących się w takiej działalności demonów, mogących zakłócić obcowanie ze sprzyjającymi duchami zmarłych. Prócz tego potrawy, którymi nasi Przodkowie raczyli się w te święta, opierają się typowo na maku, grzybach czy orzechach, co jest wyraźną aluzją do kultu zmarłych.

Zaczyna się nowy rok i nowy świat, co daje najdogodniejszą możliwość zdobycia wiedzy o nadchodzącym losie. Ludowa tradycja podaje liczne przykłady wróżb z tego okresu, my zaś idziemy o krok dalej. W czasie Szczodrych Godów dokonujemy najważniejszej dla nas wróżby, sankcjonującej zmiany w rytach i kulcie. Nasze obrzędy przyczyniają się do tworzenia i podtrzymywania ładu świata, więc zasięgamy boskiej rady co do ich kształtu i treści.


2023-12-08

Kilka słów o jęgbirze

Dziś w Kąciku Zielarskim omówimy imbir, a dokładnie imbir lekarski (łac. Zingiber officinale). W języku staropolskim był on znany jako imbier, jęgbir lub ingbier - nazwy te zostały przerobione z języka niemieckiego. Prosty lud zwykł nazywać imbirem czerwonym korzeń gałganowy (galanga – przyprawa o imbirowo-pieprzowym smaku, stosowana w kuchni tajskiej i indonezyjskiej, złożona z kilku gatunków roślin z rodziny imbirowatych) . Imbir należy do roślin przyprawowych, jego łodygi osiągają od 80-100 cm, liście są duże i lancetowate, lecz to kłącze jest najważniejszym elementem imbiru. Najpewniej pochodzi on z Melanezji, choć obecnie nie występuje już w stanie dzikim. Pierwsze wzmianki o imbirze pochodzą od uczniów Konfucjusza, który miał jeść imbir do każdego posiłku, a z zapisków mnicha Faxian wiemy, że Chińczycy hodowali imbir w doniczkach na statkach, aby marynarze mogli go spożywać i uniknąć szkorbutu. Arabscy kupcy i podróżnicy sprowadzili imbir do starożytnej Europy na przełomie I-II wieku n.e, gdzie był składnikiem leków – lecz tylko bogata elita starożytnego Rzymu i Grecji mogła kupić imbir. Do większej populacji Europy imbir trawił w okresie średniowiecza. W Polsce był on cenna przyprawą oraz składnikiem leków. 

Źródło: Wikipedia

Kłącze imbiru wykorzystujemy głównie w sztuce kulinarnej jak i medycynie. Zawiera ono w sobie makro- i mikroelementy takie jak: sód, fosfor, wapń, cynk, mangan, żelazo i miedź. Świeży imbir jest źródłem witamin B1,B2 i kwasu foliowego, ponadto zawiera witaminy A, C, E i K. Imbir zawiera około 2,5-3,0% olejku eterycznych – to właśnie one odpowiadają za ostry smak i zapach (głównie zingiberol i gingerol). Wykazuje on działanie przeciwzapalne, przeciwbakteryjne, przeciwwirusowe i wykrztuśne.

Imbir jest znany głównie z jego działania przeciwwymiotnego, jest stosowany jako środek pomocniczy w chorobie lokomocyjnej, w aptekach są dostępne preparaty już od 3 roku życia. Dzięki tym właściwościom przynosi ulgę kobietom w ciąży w czasie poronnym mdłości i wymiotów. W tym celu stosuje się głównie sproszkowane preparaty z kłącza imbiru lub wyciąg z kłącza imbiru. Należy jednak stosować go w umiarze, gdyż może podrażnić żołądek i wywołać zgagę. 

Dzięki właściwościom rozgrzewającym i przeciwwirusowym (to potencjalne właściwości olejków eterycznych mogą wykazywać takie działanie) imbir jest wykorzystywany jako środek pomocniczy w leczeniu objawów przeziębienia i stanowi on składnik różnych ziołowych syropów i naparów, które stosujemy w czasie przeziębienia - np. herbaty z imbirem łagodzą kaszel i ułatwiają wydzielanie śluzu. Ostatnie badania potwierdzają, że spożywanie imbiru zmniejsza stężenie cholesterolu w krwi. 

Inne właściwości imbiru:

  • korzystnie wpływa na proces trawienia,
  • jest stosowany w terapii leczenia migreny,
  • wspomaga leczenie bólu mięśni i stawów,
  • może przeciwdziałać zakrzepicy żył. 

W lecznictwie tradycyjnym imbir stosowano głównie w chorobach żołądkowych. Przeciw biegunce prosty lud łączył imbir z cukrem lub z wódką. Szlachta polska na Wołyniu jadła grzanki posypane imbirem w celu... zwalczania czkawki :) Z zapisów zielników polskich z XVIII wieku wiemy, że imbir był stosowany jako przyprawa do potraw w kuchni staropolskiej. W jednym z rękopisów z XVII wieku zaleca się, aby przed wpuszczeniem karpia do stawu nacierać jego brzuch chlebem z solą i imbirem!


Imbiru nie należy stosować, gdy leczmy się lekami przeciwzakrzepowymi ani na choroby wrzodowe. Natomiast zażywanie imbiru w czasie ciąży powinno być skonsultowane z lekarzem. 

Mamy dla Was przepis na syrop z imbiru:

  • kłącze imbiru (20 g),
  • 3-5 łyżek miodu - najlepiej miód lipowy ze względu na działania: przeciwbakteryjne, wykrztuśne, przeciwgorączkowe, przeciwzapalnie, napotne
  • 1-2 cytryny 
  • słoik z zakrętką

Zaczynamy od umycia i sparzenia cytryn. Imbir obieramy z skórki i trzemy na tarce o drobnych oczkach. Cytryny wycieramy i kroimy na plastry, potem na ćwiartki i usuwany z nich pestki. Do wyparzonego suchego słoika dodajemy część pokrojonych cytryn, łyżeczkę startego imbiru i 1-2 łyżeczki miodu i tak powtarzamy te czynność, aż wypełnimy słoik. Mieszamy zawartość, zamykamy i odstawiamy na 24 godziny, a potem możemy już pić po 1 łyżeczce dzienne, zaś w czasie choroby do 3 łyżeczek. 


Pamiętajcie, że zanim bezpieczne zastosujecie preparat z imbiru, powinniście wcześniejszej konsultować się z lekarzem lub farmaceutą! Wpis ten nie zastąpi porady fachowego medyka i służy jedynie do poszerzenia Waszych i tak już szerokich horyzontów :)

autor: Guślarz Nikrug

Bibliografia:

2023-12-06

Kult Przodków we współczesnej wierze rodzimej

Dzisiejszym wpisem zakończymy już miesiąc Przodków, który w czasie swojego trwania przerodził się w co najmniej półtora miesiąca. Mieliśmy wczoraj ogromną przyjemność gościć na Wydziale Nauk Społecznych UG z wykładem dotyczących jednej z kluczowych spraw w wierze rodzimej: czci oddawanej Przodkom. Od razu odpowiemy na pytanie osób, które chciały uczestniczyć, a nie mogły - oczywiście, że mamy nagranie :)


Jako, że Jantar jest specyficzną grupą z silny zacięciem animistycznym, trzeba było zacząć od kontekstu. Prelegent przedstawił naszą Gromadę, opowiedział kilka słów o jej historii i działalności na polach wszelakich oraz o "Drodze do Bogów" - charakterystycznym dla naszej grupy i u nas wyrosłym systemie myśli religijnej. Potem przeszliśmy do tematu właściwego, do oddawania czci Przodkom.

Na początku została omówiona modlitwa do nich. Tekst modlitwy możecie znaleźć również na naszej stronie:

Święci Przodkowie, Święci Dziadowie,

Ja jestem Wasz potomek / córa Wasza,

Ja jestem krew z krwi, kość z kości Waszej,

Ja jestem Wasze nasienie, na Waszej glebie wyrosłe,

Wy zaś jak Ptaszkowie, co za rzeczką drzewem siedzą,

Sokoliki jasne, gołębiczki słodkie,

Jak zielone dęby, kaliny czerwone,

Was wspominam, cześć oddaję,

Dobremście darzyli, złotą rzęsą mię prószyli,

Gdzie jesteście, niech grzeje skra czerwona,

Dobremście darzyli, złote słówka mi mówili,

Gdzie jesteście, niech Was poi woda rześka,

Dobremście darzyli, serce mi włożyli,

Gdzie jesteście, niech Was żywi miód złocisty!

Modlitwa ta jest ułożona współcześnie, złożona jest natomiast z elementów tradycyjnych, zakorzenionych w rodzimej tradycji. Krew i kości są najbardziej archaicznymi symbolami życia, motywem zaczerpniętym jeszcze z czasów plemion łowiecko-zbierackich. Natomiast motyw nasienia i gleby nawiązuje już do czasów rolnictwa. Drugą sprawą jest nazywanie Przodków ptakami, które są za wodą. Bardzo stara tradycja - dużo szersza nawet niż słowiańska - przedstawia ludzką duszę w postaci ptaka. Położenie za wodą jest natomiast typowym w naszej mitologii miejscem krainy zmarłych. W ostatniej części tej modlitwy wyrażamy wdzięczność za doznane od Przodków dobro: ich wysiłek włożony w wychowanie kolejnych pokoleń, mądre rady, za samo życie. Odpowiadają temu stosowne życzenia skierowane w ich stronę, zważmy jednak jak są skonstruowane: "Gdzie jesteście...". Bierze się to z przekonania, że zmarli mają konkretną, sobie właściwą siedzibę. Opuszczają ją w określonych porach roku, by odwiedzić świat żywych, jednak ostatnie czego chcemy to "wyciągać" ich swoją modlitwą w porze przypadkowej.

fot. dr Krzysztof Ulanowski

Kolejną część stanowiło przedstawienie miejsca oddawanej Przodkom czci w świętach koła rocznego: od takiej regularnej uskutecznianej u nas na każdym święcie, po te specyficzne dla konkretnych punktów koła rocznego. W naszym kole rocznym mamy obecnie 13 obrzędów i na każdy z nich zapraszamy Przodków. Współcześnie stajemy jednak przed sprawą, o której sami Przodkowie - sprzed powiedzmy dziesięciu wieków - nie za bardzo musieli jeszcze myśleć. W drzewie genealogicznym każdego z nas będą ludzie różnych wyznań. Prawdopodobnie większość z nich z ciepłem w sercu przyjmie, że praprawnuczka o nich myśli. Należy jednak pamiętać, że jeżeli byli (a w większości przypadków tak zapewne będzie) innego wyznania, to kwestią indywidualną będzie, czy ucieszy ich pogański w swej formie i treści obrzęd. Dlatego podejmujemy środki ostrożności - podczas obrzędu zapraszamy tych Przodków, którym miła jest taka gościna: "Święci Dziadowie! Przybywajcie, prostą jasną drogą - bez żadnego złego towarzystwa, a jedynie w samym dobrym! Ci z Was, którzy sobie takiej gościny nie życzą - to w swoich stronach w pokoju ostańcie! Przyjmijcie ofiarę, Święci Dziadowie!".

Podczas Szczodrych Godów, gdy świat odradza się na nowo, a granice między naszym światem a zaświatami stają się cieńsze, zostawiamy przy naszych stołach wolne miejsce dla wędrowca. Z kolei podczas Jarych Godów dusze naszych Przodków powracają z zaświatów w postaci ptaków. Podczas obrzędu składamy w ofierze jajka, zaś reliktem tych ofiar z jajek jest zwyczaj noszenia jaj na groby zmarłych w Niedzielę Wielkanocną przez prawosławnych. Jajka toczone są po grobach, aby zmarli mogli się nasycić ich energią. Apogeum czczenia Przodków przypada oczywiście na Dziady. Przestrzegamy wtedy szeregu tabu: nie hałasujemy, nie rzucamy ostrymi przedmiotami, siadamy powoli i ostrożnie, aby nie przygnieść czyjejś duszy. W tym czasie przestrzegamy również postu, aby symbolicznie wejść w obrzędową rolę zmarłych - tylko żywi mogą jeść to, co chcą. Na czas obrzędu przywdziewamy też maski. 

fot. dr Krzysztof Ulanowski

W końcowej części wykładu przybliżyliśmy postacie dwóch Bóstw związanych u nas bliżej ze zmarłymi: ich Opiekuna, Dziadunia Welesa oraz Dziewanny - uznawanej przez nas za Przewodniczkę dusz błądzących. Poruszyliśmy też temat pogrzebu w obrządku rodzimowierczym, któremu poświęciliśmy niedawno cały wpis.

Wykład zamknęła garść uwag związanych z "turystyką sakralną", a konkretnie z odwiedzaniem dawnych cmentarzysk i kurhanów, o czym mieliście już okazję poczytać w tym wpisie

Dajcie znać, czy podobają Wam się takie wykłady i czy chcielibyście częściej w nich uczestniczyć :)

2023-12-02

Turystyka sakralno-historyczna, albo odwiedzanie dawnych cmentarzysk

Większość rodzimków lubi turystykę terenową i mając taką możliwość chętnie wybierze trasę z jakimś ciekawym obiektem po drodze: pomnikiem Przyrody, stogiem siana, urokliwym widoczkiem czy też starożytnym kurhanem. Dzisiaj skupimy się na tych ostatnich.

Na cmentarzyskach, przypisywanych dawnym Słowianom (lub przynajmniej znajdowanych na terenie dzisiejszej Polski) zdarzają się różne obrządki pogrzebowe: zarówno szkieletowe, jak i ciałopalne. Formą dość dobrze zachowującą się w krajobrazie jest kurhan: kopiec usypywany nad nieboszczykiem. Według przynajmniej części naukowców taki kurhan mógł pełnić rolę Świętej Góry, wyznaczającej (tubylczy) środek świata. Zatem kurhan na mapie znaleziony, kanapki zapakowane, licznik kroków w zegarku odpalony i w drogę!

No.... nie do końca. Wstrzymaj konie. Niezależnie od naszych dobrych chęci i zajarania („Odwiedzę święte miejsce, gdzie Przodkowie robili obrzędy!”) trzeba sobie uświadomić kilka rzeczy. Raz, że Słowianie tłukli się między sobą na porządku dziennym. Nie ma większego powodu domniemać, że polska narodowość będzie dla mieszkańca takiego kurhanu większą przesłanką do ujrzenia w nas „swojaka”. Zwłaszcza, że – to druga ważna rzecz – wiele tego typu miejsc zostało wcześniej nawiedzonych przez turystów czy archeologów. Ci pierwsi są bardzo zróżnicowani i wśród tych porządnych, którzy nie hałasują i nie śmiecą, znajdą się i tacy, którzy zdają się robić wszystko żeby zdenerwować miejscowe duchy. Grupa druga natomiast z racji specyfiki swojego zawodu nie bardzo ma się jak zmarłym kojarzyć inaczej, niż rewizja i eksmisja w jednym. Zaznaczmy w tym miejscu, że działalność archeologów przynosi ważny plon naukowy i nie ma powodów sądzić, że nie podchodzą do swej działalności z szacunkiem, ale efekt jest zazwyczaj bardzo podobny: nieboszczyk, dotąd mieszkaniec dobrze wyposażonego i przytulnego grobowca ląduje (w najlepszym razie) w gablotce w muzeum.

Czy to znaczy, że z wędrówek po cmentarzyskach mamy całkowicie zrezygnować i trzymać się od nich z daleka? Niekoniecznie, jednak należy się do takiej wycieczki przygotować. Przede wszystkim apotropaion, czyli z grecka – amulet chroniący przed złem. Z przekazów etnograficznych wiemy na przykład, że odwiedzająca groby (swoich bliskich zmarłych!) Bośniaczka zatykała głóg w zawój: roślinę ciernistą o czerwonych owocach. Zarówno ciernie (ostre, kłujące), jak i czerwony kolor są dobrze znanymi ludowej magii środkami ochronnymi. Jest to tylko prosty przykład, bo podobną rolę mogą pełnić inne ostre przedmioty, czy noszone np. w woreczku zioła. Najbardziej uniwersalnym roślinnym „orężem” tradycyjnych czarów zabezpieczających jest czosnek.

Cmentarzysko Uniradze. Fot. Tomasz Słomczyński/Magazyn Kaszuby

Ponadto: pamiętajmy, że odwiedzając tego typu miejsce idziemy w gości. A dobrze wychowany gość nie przychodzi z pustymi rękami. Zda się kapka miodu lub coś z jadła i napitku będzie dobrym gościńcem w takiej wizycie. I to nie tylko dla ducha zmarłego, ale też dla duchów okolicznej Przyrody, zwłaszcza jeśli odwiedzamy kurhan czy cmentarzysko porosłe lasem. Ta ostatnia uwaga ma zresztą zastosowanie niezależnie od obecności miejsca grzebalnego czy nie – jest las są i leśne duchy. Łąki, bagna i góry zresztą również mają swoich „mniej oczywistych” obywateli.

Na koniec wypada stwierdzić wprost, że niezależnie od podjętych środków ostrożności, nie ma gwarancji że „coś” się jednak do nas nie przyczepi. Dlatego po takich odwiedzinach (a tak naprawdę w ogóle raz na jakiś czas) dobrze jest poddać się zabiegom oczyszczającym. Na ten temat możemy polecić podcast dostępny na naszym kanale youtubowym: Wprowadzenie do religii Gromady Jantar - czystość obrzędowa: